Ach gdzie te ulubione „zdawki” - czyli „Jeśli trzeba zostanę matematykiem”.
Dyrektor Kazimierz Maruszczyk i jego zdawki. Kto miał matematykę z dyrektorem zna to doskonale. Dla niewtajemniczonych to ...
Po skończeniu podstawówki wahałem się co do wyboru szkoły. Myślałem o samochodówce, technikum leśnym, jednak wybór padł na budowlankę (tu kilka lat wcześniej uczył się mój brat) czego nigdy nie żałowałem!
Jeżeli chodzi o wspomnienia to...
Pamiętam do dzisiaj słowa pana profesora Woroniaka, który był opiekunem reprezentacji piłki nożnej: „ ...możecie przegrać z wszystkimi, tylko nie z samochodówką!”...
Człowiek legenda, człowiek dusza, kobieta o dużych umiejętnościach i wielkim sercu.
Jest rok 1945 nasza Budowlanka jest w powijakach ludzie, którzy będą nauczycielami w tej powstającej placówce to grupa pasjonatów, entuzjastów pracujących za przysłowiową miskę zupy...
Lekcje chemii, konstrukcji, a może Turniej Budowlany?
Kiedy przypominam sobie szkolne lata gdy jako uczeń klasy zawodowej, a później technikum stawiałem pierwsze kroki w PSB to przychodzą mi na myśl różne wydarzenia, ludzie, czy sytuacje których nie sposób zapomnieć.
Szkoła przy ulicy Powstańców Śląskich jest ze mną od ponad trzydziestu lat...
Rok 1986 Pierwsze spotkanie rekrutacyjne z dyrektorem Marianem Ostapczykiem przed egzaminami wstępnymi. Dyrektor podaje skład poszczególnych komisji rekrutacyjnych. W jednej z nich zasiada Pani mgr Anna Łukasik. Mam 16 lat, słucham i nie rozumiem dlaczego jestem „jakimś” magistrem (skoro rozpoczynam szkołę średnia) i dlaczego zasiadam w komisji, przed którą zdaję (Łukasik to nazwisko rodowe obecnej p. dyrektor A. Hyli - przypis admina). Potem już wiem, że pani Anna Łukasik jest nauczycielką chemii, o specyficznych oraz bardzo skutecznych metodach nauczania, a ja przez pięć lat jestem bliźniaczym dzieckiem pani profesor (niektórzy do dziś widzą pewne podobieństwo)...
Wakacje, Wakacje z Budowlanką…, to wspomnienia nie jednego z nas. Zamykam oczy i z sentymentem wspominam. Przenoszę się na ścieżki, które kiedyś wydeptałam z przyjaciółmi z Budowlanki; Jolą, Bolusiem, Zuzą i Irkiem, Mirkiem, Darkiem i nierzadko inne zatarte imiona reszty przyjaciół, których losy kierują po całym świecie. Klimat spędzonych wakacji, przyjaźnie, nawet miłości na lata, to w szafie obozowe bluzy bieszczadzkie, brr.., kąpiele w lodowatym potoku Wołosate, czy mycie menażek piaskiem – zapewniam rewelacyjne efekty. Nasze trasy w Bieszczadach to wydeptane Połoniny: Wetlińska, Caryńska, Wielka i Mała Rawka, zdobyta Tarnica. Niezapomniana trasa na Chryszczatą, a tam wycieczka do jednej z największych osobliwości przyrodniczych Bieszczadów Jeziorek Duszatyńskich. Cud przy zachodzącym słońcu, który ujrzeliśmy po męczącej wędrówce, a w ich toni resztki zatopionego lasu. Miejsce zaczarowane, zwane przez miejscową ludność diabelskim uroczyskiem Zwiezło.
Jako absolwent, dziś jako nauczyciel. Jako absolwent Państwowych Szkół Budownictwa, noszę w sobie bardzo wiele ciepłych i miłych wspomnień związanych z moją 5- letnią edukacją w tej szkole . Dziś jako nauczyciel wychowania fizycznego, mogę niewątpliwie stwierdzić, iż szkoła średnia, nie tylko wyposażyła mnie w potrzebną wiedzę i umiejętności, niezbędne do podjęcia dalszego kształcenia, ale również na co dzień wspierała mój indywidualny rozwój...
Moja przygoda z Budowlanką rozpoczęła się w 1967 r. Początkowo uczyłem się w szkole zasadniczej w klasie cieśla budowlany, a następnie w technikum na kierunku budownictwa ogólnego. Do dziś wspominam nauczycieli o bardzo ciekawych osobowościach oraz ich charakterystyczne zachowania i zwroty. Do najciekawszych należeli profesor Julian Fuglewicz z fizyki, który dyktował treść zadania do rozwiązania cytując „dwie kuli dyndali na sznuli”, lub zwracał się do ucznia „wisz, że nic nie wisz.” ale prowadził też wywody filozoficzne...
Tradycyjnie już turniej "Złotej Kielni" prowadzony był etapami. Pierwszym etapem, do którego stanęli uczniowie drugich klas szkoły zasadniczej, był półfinał pisemny na szczeblu szkoły, po którym wyłoniono pięć osób mogących walczyć w szkolnym finale.
Antoni Gzyl
Z „Budowlanką” związany jestem prawie całe moje życie tj. od chwili gdy jako czternastolatek
z Katowic przyjechałem do Bytomia na egzamin wstępny w czerwcu 1955 r. i mam nadzieję do czasu przejścia na emeryturę w czerwcu 2006 r.
Chciałbym wspomnieć kilka epizodów z życia szkoły związanych z moimi kolegami...
Strona 1 z 2